poniedziałek, 4 marca 2013

dzień ważenia (t1d4)

Czwarty dzień przede mną, więc z samego rana idę się zważyć. Wchodzę na wagę i nie mogę uwierzyć w to co widzę. Wchodzę raz jeszcze i jeszcze raz, i jeszcze. Waga cały czas pokazuje tą samą wartość. Prawie 4 kilo mniej!! Wiem, że to w większości woda


wzrost: 158 cm
waga: 95,8 kg
obwód klatki: 110 cm (-3)
obwód talii: 121 cm (-1)
obwód bioder: 129 cm (-1)
obwód ud: 64 cm
BMI 38,1






Liczę swoje nowe BMI. I znów miłe zaskoczenie, z otyłości III stopnia wkraczam w otyłość stopnia II. Niby to nic, niby nadal jestem dwa razy większa niż przeciętna obywatelka, ale cieszy mnie, że coś się ruszyło. 
Wiem, że to początek, później nie będzie tak różowo. Ale jeśli będę trzymać się zasad bez wątpienia powolutku schudnę.

Dostaje kolejne wskazówki od Agaty, dietetyka, który przygotował dietę.
Dowiaduje się, że jeśli mam jeść węglowodany (owoce, warzywa, czy inne grzechy) lepiej jeść rano, aby organizm miał czas spalić je do wieczora.
Mam jeść regularnie, nie ważne są stricte co do minuty godziny posiłków, lecz 4 godzinne przerwy między nimi.
Jeśli wpadnie mi w łapki coś słonego muszę wypić więcej wody, także wcale się to nie opłaca, bo i tak piję jej jakieś nies amowyte ilości :o)
Wodę wybierać średnio zmineralizowaną lub mieszać wysoko z nisko nasyconą bo jak się okazuje nadmiar minerałów z wody wcale nie jest dobry, wypłukuje te z naszego organizmu.

Zostaje jeszcze nierozwiązana kwestia ruchu. powinien pojawić się 3 razy w tygodniu. Niestety póki co jedynym ruchem był sobotni spacer, ale to zdecydowanie za mało.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz